Zaproponowała mi ten krem natomiast ja niezbyt byłam skłonna do zakupu kremu z uwagi na strzelistą opłatę. Szmat czasu mnie namawiała i perswadowała abym poczęstowała bowiem jest genialny. Ja byłam nieporuszona i bez przerwy byłam na nie aż któregoś dnia rozważyłam sobie, a co mi w tamtym miejscu posmakuję maksimum zostawię pieniążka i zdobędę niewiele nieprzyjaciół na
buzi. Spróbowałam i co się okazało? Stan mojej cery wysoce się udoskonalił. Niezbicie zmienił się na lepsze już wcześniej kiedy odstawiłam kremy z Garnier, które czyniły na mojej facjat istną masakrę, i przebyłam na kremy Aa. Tymczasem krem Forever aloesowo-propolisowy to była taka wisienka na torcie, dokończył dzieła, które zaczął krem z Aa.
krem aloesowo-propolisowy aloe propolis creme - forever-polska.pl
Niewiele słów od producenta: Krem nawilżająco-zmiękczający, odżywczy i regenerujący do każdego gatunku cery, przyspiesza też gojenie wszech niedociągnięć tkanki skórnej, stanowiąc równolegle naturalną opiekę przed infekcjami bakteryjnymi i grzybowymi.
Krem występuje w poręcznej i komfortowej tubce. Z tubki wyciskamy tyle kremu jak dużo nam potrzeba bez zbędnego węszenia paluchami w kremie.
Pierwsze wepchnięcie po otworzeniu tubki to zapach. Zapach bardzo delikatny i troskliwy, taki delikatny miodzio. Po wyduszeniu kremu z tubki ukazał się niezwykle bujny krem. Z początku myślałam, że po nałożeniu tak gęstego kremu na buzię będę miała sporą i tęgą powłokę na twarzy. I w tym miejscu zdumiał mnie pozytywnie bo po nałożeniu bardzo szybko się wchłonął i nie było po nim śladu. Pozostawia twarz zmatowioną na kredyty czas. Po wchłonięciu się kremu jest nieco nadzwyczajne uczucie, takie jak gdyby ściągania lecz jest to ulotne i prędko przemija. Krem ekstra moczy. Przy przesuszonych cerach można używać tego kremu z innymi kremami namaczającymi. Ja tak czyniłam jak przebywałam kurację Retin A i kiedy miałam przesuszoną cerę. Pobierałam krem aloesowo-propolisowy oczekiwałam chwileczkę aż się wchłonie i obciążałam na to krem z Aa.
Amortyzuje podrażnienia karnacje i stany łatwopalne czego argumentem jest moja facjatę, która była atakowana poprzez mnogie podrażnienia i stany zapalne a w obecnej chwili jest w o niebo lepszej tężyzn. Wielbię sobie nieraz podłubać w twarzy, a bez wątpienia po takim drapaniu karnacja jest niezwykle podrażniona. Po takiej audiencji rysowania pobieram krem na buzię i rankiem mam "uspokojoną" karnację. Co ważne, nie zapycha! Użycza się ekstra pod make-up, już sam krem matuje a w połączeniu z pudrem matującym daje chrapliwą buzię poprzez spora część dnia. Krem jest nadzwyczaj wydajny.
Reasumując, krem aloesowo-propolisowy jest kremem który realizuje moje czekania odnośnie do kremu do facjat. Posiada bujną spoistość, doskonale się asymiluje i nie pozostawia tęgiej szychty na facjat, pozostawia buzię matową na parę godzin, amortyzuje podrażnienia i stany zapalne, nie zapycha, jest skuteczny. Czegóż starać się więcej?! Jedyne co mnie bez przerwy odstręcza to wartość. Tymczasem jak pomyślę, że miałabym katować swoją twarz kremami, które nie czynią dla mojej cery nic wyśmienitego a wręcz przeciwnie, podrażniają ja i powodują stany palne, to chyba wolę oddać te 90 zł na krem który nie uczyni mi niesprawiedliwości.
Krem intensywnie ożywia i karmi.
W kremie zastosowano normalny, biologicznie czynny fragment propolis, który ma przemożne działanie pobudzające i odżywiające cele cery, stopując procesy jej starzenia. Obecność propolisu warunkuje prawdziwe działanie animujące na komórki cery, rozpędzając jej odbudowę.
Propolis stanowi prawdziwy filtr zapobiegawczy, który hamując funkcjonowanie promieni Uv ochrania skórę przed ich szkodliwym funkcjonowaniem. Skóra buzi i szyjek po zastosowaniu kremu przybiera czerstwego koloru, jest zgrabna i plastyczna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.